Piotr Witkowski
Wykłady ks. dra Lucjana Bielasa w bielskiej katedrze
We wrześniu 2014 r. staraniem KIK ks. dr Lucjan Bielas w ramach katechezy dla dorosłych rozpoczął cykl wykładów pod ogólnym tytułem Dom – wspólnotą Boga i ludzi. Przedstawiam główne myśli jakie wynotowałem z tych wykładów.
Przestrzeń kuchni
Kuchnia powinna pełnić rolę integrującą rodzinę, być przestrzenią prawdziwego ogniska domowego. Niestety obecnie urządzane kuchnie na ogół nasycone są sprzętem AGD, co nie sprzyja gromadzeniu się rodziny w tym pomieszczeniu.
W przestrzeni tradycyjnej kuchni najważniejszy jest piec i to piec murowany, z paleniskiem na węgiel i drewno, przykrytym żeliwną blachą, na której gotowane, pieczone i smażone są potrawy. Ważnym meblem w kuchni jest stół, przy którym na co dzień gromadzi się rodzina i spożywa posiłki. W ten sposób kuchnia staje się miejscem integracji rodziny, miejscem ogniska domowego.
W kuchni najważniejszą osobą jest kobieta, żona i matka, której rolą jest zarządzanie domem i bycie strażniczką ogniska domowego. Kobieta jest źródłem ciepła rodzinnego, którego nie jest w stanie dać mężczyzna. Zaś mężczyzna dba o to, by piec funkcjonował, przygotowuje i dostarcza opał.
W kuchni powinno być miejsce na łóżko, żeby pani domu miała miejsce również na odpoczynek.
Dla zarządzania domem potrzebna jest także lodówka, spiżarka i piwnica. Na zewnątrz z kuchnią związany jest ogród warzywny, pole, sklepy, wszystko co służy przyrządzaniu zdrowej żywności.
Nade wszystko w kuchni najważniejszy jest Bóg, dlatego jest w niej miejsce poczesne na krzyż i obraz Matki Bożej – Służebniczki Pańskiej. Odpowiedzialność za rodzinę wynika z odpowiedzialności przed Bogiem.
Przestrzeń stołu
Stół znajduje się zarówno w kuchni jak i w pokoju. Może być też w ogrodzie, w altanie, pod pergolą. Powinien być wygodny, obstawiony również wygodnymi krzesłami. Przed posiłkiem stół zostaje przygotowany: czysty obrus, kwiaty, świeca. Ważne jest również podawanie posiłków do stołu.
Głównym gospodarzem jest sam Pan Bóg, dlatego przed posiłkiem konieczna jest modlitwa dziękczynna za podany posiłek oraz o błogosławieństwo pokarmu, osób spożywających i osoby, która ten pokarm przygotowała. W czasie posiłku biesiadnicy patrzą sobie w oczy, widzą swoje twarze, przeglądają sie w sobie jak w lustrze i z tych odbić są w stanie lepiej kształtować własny wizerunek, poznać prawdę o sobie i pomagać poznawać ją innym.
Nikt nie wymyślił lepszego narzędzia, które mogłoby zastąpić stół.
Do wspólnego spożycia posiłku przy stole zasiadają domownicy, rodzina i goście. Przy stole biesiadnicy nawzajem sobie usługują zachowując kulturę jedzenia. Nadarza się wielka okazja do rozmów między małżonkami, między rodzicami a dziećmi, między uczestnikami z różnych pokoleń. Umiejętność rozmowy polega na wysłuchaniu, zrozumieniu i dopiero wyartykułowania swojego zdania. Przy stole jest również dobra okazja do wspominania rodzinnych historii. Oczywiście rozmawiamy przy wyłączonym telewizorze. Do wspólnego posiłku zasiadamy na śniadanie, na obiad, na kolację a także na kawę i to nie tylko w niedzielę i święta, ale również w miarę możliwości w dni powszednie.
W kościele stołem jest ołtarz a Chrystus jest przy stole w Ewangelii. To niezmiernie ważne, aby Chrystus był obecny również przy naszym stole. Można Go zaprosić przez modlitwę, ale można Go także wyprosić przez grzech. Tak łatwo jest o grzech języka: obmowa, oszczerstwa plotki, gadulstwo – to wszystko są grzechy, którymi oddalamy Chrystusa od naszych stołów.
W Ewangelii mamy dużo fragmentów mówiących o zasiadaniu Chrystusa przy stole.
W Kanie Galilejskiej Chrystus został zaproszony na wesele, na ucztę przy stole. I dokonał cudu.
Chrystus został zaproszony do stołu na ucztę przez celnika Zacheusza. Tu też Chrystus dokonał cudu, cudu nawrócenia grzesznika. W przypowieści o synu marnotrawnym jest mowa o uczcie wydanej przez ojca, który odzyskał marnotrawnego syna. Starszy syn odmówił zasiadania przy stole obok swojego skruszonego brata nie chcąc się z nim pojednać.. Najbogatszą w treść była Ostatnia Wieczerza, której gospodarzem był sam Jezus Chrystus. Ku zdziwieniu i protestach apostoła Piotra Pan Jezus na początku wieczerzy umył apostołom nogi. Dał nam przez to przykład, abyśmy mieli postawę służebną przy stole i nie tylko. Również uczniowie zaprosili nierozpoznanego zmartwychwstałego Jezusa na wieczerzę w Emaus. Jezus dał się rozpoznać dopiero przy stole podczas łamania chleba. Uradowani uczniowie nie zważając na porę nocną natychmiast wrócili do Wieczernika w Jerozolimie, aby tę radosną nowinę przekazać apostołom.
Szczególnym stołem jest tradycyjny stół świąteczny, stół wigilijny, przy którym odbywa się rodzinne spotkanie. Staje się okazją do przebaczenia sobie win i złożenia życzeń.
Niestety zwykle, kiedy umierają rodzice, kończy się ich stół i wtedy zaczynają się rozluźniać rodzinne więzi. Brak stołu generuje trwałe uszkodzenia w ludzkich osobowościach, brak możliwości dobrego poznania siebie i tworzenia kreatywnych relacji a nawet stresy.
Przestrzeń łóżka
W ostatniej katechezie z cyku Dom – wspólnotą Boga i ludzi ks. dr Lucjan Bielas w dniu 28 stycznia 2015 mówił o przestrzeni łóżka. Przedstawiam moje notatki z tego interesującego wykładu.
Przestrzeń łóżka, to jest bardzo ważna przestrzeń, można powiedzieć – święta przestrzeń. W łóżku spędzamy dużo czasu; obliczono, że człowiek spędza w nim przeciętnie 20 lat swojego życia. Na łóżku życie zwykle się zaczyna i na łóżku bardzo często życie się kończy. Na łóżku są momenty wielkiej radości, uniesień i wielkiej przyjemności, ale też łóżko może być i często jest przestrzenią ogromnych, czasem niewyobrażalnych cierpień. Łóżko może być miejscem autentycznej wspólnoty, ale może też być przestrzenią dramatycznej samotności. Może być miejscem odpoczynku, relaksu, dobrego snu, albo bezsennych koszmarnych nocy. Przedziwna przestrzeń! Mało się zastanawiamy nad tą przestrzenią a na słowo “łóżko” ludzie mają nieraz różne gorszące skojarzenia.
Dzień zwykle rozpoczynamy przy łóżku i przy łóżku go kończymy. Tu są nasze momenty świadomości: obudziłem się, wstałem, jeszcze mogę z tego łóżka zejść a kiedy idę spać, to dziękuję Bogu za przeżyty dzień, że do tego łóżka dotarłem, że w tym łóżku mogę się położyć. Przecież nie mam gwarancji, że rano będę na tym łóżku żywy, bo nikt nie może powiedzieć, że ma sto procent pewności, że doczeka dnia jutrzejszego. Po obudzeniu się, będąc jeszcze w łóżku, dziękuję Bogu za to, że się jeszcze obudziłem, za to że żyję, za to że mogę się uczyć, pracować, wykonywać różne czynności.
Modlitwa poranna jest bardzo ważna. Od niej zależy cały kształt naszego dnia, od niej zależy zdecydowana większość naszej skuteczności w ciągu całego dnia. Jednakże nie wystarczy tylko odmówić pacierz, uwielbić Pana Boga i podziękować Mu za to, że żyjemy, ale bardzo mądrą rzeczą jest również zrobienie sobie mądrego planu dnia. Można rozważyć sprawy ważne i pilne, żeby nie spychać gdzieś na później rzeczy (może nawet mniej przyjemne) do zrobienia, ale spiętrzone będą powodować stresy, nerwowość i kłopoty. Ważne jest, żeby już rano wyciąć ze swojego planu to wszystko na co nie mamy wpływu, a stracilibyśmy tylko czas, który już nie wróci. Jeśli to wszystko ofiarujemy Panu Bogu, to ta nasza poranna medytacja ogromnie ułatwi życie w ciągu dnia i da nam wewnętrzny spokój; nie będziemy przeżywać tego dnia jako coś przypadkowego, ale jako pewien dialog z Panem Bogiem. Dzień staje się modlitwą dziękczynną za wszystko co nas w tym dniu spotyka.
Na zakończenie dnia, będąc przy łóżku, człowiek dziękuje Panu Bogu za to, że dzień przeżył, dokonuje podsumowania wszystkich swoich dokonań, wszystkich problemów, trudnych sytuacji i zdarzeń. Z tym wszystkim klęka przed Bogiem, wszystko Mu ofiaruje i zdaje sobie sprawę z interwencji Boga w jego życie. Medytacja przed snem jest najlepszym przygotowaniem się do snu; wyciszenie umysłu jest niezwykle ważne.
Dobrze by było, aby nad łóżkiem wisiał krzyż albo święty obraz, bo to jest miejsce święte, miejsce gdzie dzień zaczynamy i kończymy, miejsce autentycznej współpracy człowieka z Bogiem w dziele stwarzania. Mówimy oczywiście o małżeństwie, o relacji mężczyzny i kobiety, którzy do swej ludzkiej miłości zaprosili Boga i świadomie z Nim podejmują współpracę w dziele stwarzania. Pan Bóg stwarza nieśmiertelną duszę, zaś małżonkowie przekazują życie ciału. Jest to najpiękniejsza współpraca jaką człowiek może podjąć z Bogiem. Przebywanie razem ma być zgodne z przykazaniami Bożymi, zgodne z wolą Bożą, bo czasem to co przynosi przyjemność, ale jest wbrew woli Pana Boga, prowadzi do dramatu. Warto pamiętać, że relacja między małżonkami powinna mieć właściwe odbicie również w naszych rozmowach, w tym mówieniu o sypialni. Bardzo przykrym jest kiedy ludzie wyciągają z sypialni rzeczy, których nie powinni wyciągać. Opowiadanie “słonych kawałów” na temat intymnych relacji mężczyzna – kobieta jest po prostu nieprzyzwoite i bardzo naganne.
Oczywiście są również osoby, które nie żyją w małżeństwie, które żyją w celibacie, które żyją samotnie. Energia, która ma służyć rozwojowi przekazania życia oddana w ręce Pana Boga może być przekazana w innym dobrym kierunku. Ten, kto potrafi zapanować nad sobą w samotności w sypialni, jest zdolny do dawania siebie innym i Bogu w inny sposób, jeszcze bardziej dynamiczny, przekazując swój czas, swoje życie, tam gdzie Pan Bóg mu wyznaczy.
Podczas spania zwykle coś się nam śni. Na tę okoliczność mamy całą masę różnych senników, tłumaczeń, zabobonów. Nie wolno ich używać do tłumaczenia snów! Jeśli Pan Bóg rzeczywiście chce coś mi przekazać, wtedy zrobi to w taki sposób, żebym ja wiedział, że to jest przekaz Pana Boga i nie będę miał wątpliwości. Są bowiem również takie sny, które pochodzą od Pana Boga, ale w tym wypadku nie trzeba senników, nie trzeba tłumaczeń innych ludzi, bo to staje się dla człowieka jasne. Czasem śnią nam się bliscy zmarli i oni mogą przez sen prosić o modlitwę. W takim przypadku należy się po prostu za nich pomodlić.
Są ludzie, którzy zmagają się z bezsennością. Kiedy są takie bezsenne noce, warto wtedy modlić się; warto wtedy ten czas ofiarować Panu Bogu, żeby tych bezsennych nocy nie zmarnować.
Przychodzi czas kiedy łóżko staje sie nam bardzo bliskie, coraz bardziej trudne, kiedy przychodzi choroba. Zdarza się, że człowiek przykuty do łóżka będąc osamotnionym w cierpieniu chce się nawet poddać eutanazji. Zachodzi tu pytanie o wiarę tej osoby, o jej kontakt z Panem Bogiem. W takim przypadku ważne przyjście z pomocą tej osobie, żeby nie czuła się osamotniona, żeby jej w tym cierpieniu towarzyszyć. Wspólnie z Panem Bogiem jesteśmy w stanie nawet najdramatyczniejsze przykucie do łóżka przemienić na większe dobro. Pan Jezus odkupił świat właśnie przez cierpienie. Cierpienie połączone z modlitwą ma niesłychaną moc. Człowiek przykuty do łóżka, cierpiący, połączony z Chrystusem, może zrobić o wiele więcej niż ten, który sobie ręce urabia po łokcie. Ten czas przykucia do łóżka może być czasem największej pracowitości, największej zasługi w całym życiu. Jest to wezwanie również dla tych wszystkich, którzy są obok, dla rodziny. Łóżko chorego wymaga wiele trudu i wysiłku nieraz wielu osób. Trwanie tych ludzi przy łóżku ciężko chorego prostuje ich myślenie, prostuje patrzenie na pieniądze, na karierę, na wszystko co w życiu jest najważniejsze.
To jest bardzo ważny problem. Znowu dotykamy tutaj świętości tego miejsca, świętości tego łóżka, bo można na łóżku dotknąć szczytów nieba, ale na łóżku można też zjechać na dno piekła. Przedziwna przestrzeń łóżka!
Na zakończenie wykładu ks. dr Lucjan Bielas zachęcił słuchaczy do zastanowienia się nad poruszanymi w katechezie wątkami, szczególnie wtedy, gdy do tego łóżka będą się przygotowywać.
Wykład Przestrzeń łóżka zakończył cykl głoszonych katechez dla dorosłych pod wspólnym tytułem Dom – wspólnota Boga i ludzi.
Piotr Witkowski
20 marca 2017
Odpust w “Józefowie” – Katolickim Domu Opieki prowadzonym przez Klub Inteligencji Katolickiej
w Bielsku-Białej
Homilia ks. biskupa Tadeusza Rakoczego
Umiłowani bracia i siostry! Wy, dzięki którym powstało to wspaniałe dzieło, jakim jest w naszym
mięście “Józefów”. Wy, którzy je wspieracie i troszczycie się o jego rozwój czynem i modlitwą. I wy wszyscy,
którzy na trudnej drodze waszego życia doznajecie tu opieki i pomocy! Wszyscy uczestnicy tej uroczystości ku
czci św. Józefa, patrona tego, że tak powiem, “miasta serca”.
“Szczęśliwy, kto sobie patrona Józefa ma za opiekuna; niechaj się niczego nie boi, bo święty Józef
przy nim stoi; nie zginie!” – tymi słowami znanej pieśni wyrażamy naszą radość i szczęście, że mamy za
szczególnego opiekuna właśnie św. Józefa. To On, Opiekun Kościoła, czuwa nad nami, jego dziećmi, otacza
nas swoją ojcowską opieką, chroni przed złem i prowadzi ku bezpiecznej przyszłości. Ufność w jego opiekę
pozwala nam żyć w pokoju, bez obaw i lęków.
W takim duchu witam i pozdrawiam miłą memu sercu wspólnotę Klubu Inteligencji Katolickiej z panią
prezes Elżbietą Kralczyńską na czele; witam członków Zarządu, wszystkie członkinie i wszystkich członków,
sympatyków i sponsorów. Modlę się w waszej intencji, proszę dobrego Boga przez wstawiennictwo św. Józefa
o potrzebne dla was łaski w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym.
Modlę sie także w intencji waszych wielkich dzieł, do których należy Dom Pomocy Społecznej Matki
Bożej Nieustającej Pomocy, Dom Dziennego Pobytu dla Osób Starszych z kaplicą św. Józefa oraz Świetlica
Środowiskowa im. Dzieciątka Jezus. Z podziwem i uznaniem patrzę na wspomniane tu dzieła, gdyż one
świadczą najlepiej o waszej szczególnej wrażliwości na problemy osób potrzebujących. To wielkie
miłosierdzie, które świadczycie doprawdy wielu ludziom, a właściwie świadczycie samemu Chrystusowi, bo to
On utożsamia się z nimi, zwłaszcza najuboższymi, najsłabszymi, najmniejszymi, tymi, których św. Mateusz
opisuje we fragmencie dotyczącym Sądu Ostatecznego (por. Mt 25, 31-46).
Do tego wszystkiego należy dołączyć całą waszą aktywność społeczno-religijną, której wyrazem są
wspaniałe Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. Wiemy dobrze, jak one integrują nasze środowisko, ile dobrego
czynią dla naszego miasta, a cóż powiedzieć o innych formach waszej działalności, o licznych spotkaniach
formacyjnych, modlitewnych, o różnych pielgrzymkach do miejsc świętych. Wielka w tym wszystkim zasługa
każdego i każdej z was, ale nie możemy zapomnieć o tych, którzy już od nas odeszli do Domu Ojca i śpią
snem pokoju. A jakże z myślą i wdzięcznością o nich wszystkich nie wspomnieć tu śp. Janiny Królikowskiej,
która tak wspaniale wpisała się w historię Klubu Inteligencji Katolickiej w naszym mieście i w nasze serca.
Modlę się dzisiaj także za tych, którzy byli pacjentami Domu Pomocy Społecznej, za tych którzy
cierpią różne dolegliwości i zmagają sie z chorobami, a także za tych, których Bóg już powołał do siebie.
Przed chwili słyszeliśmy w czytanym dzisiaj fragmencie Ewangelii, że “Józef uczynił tak, jak mu polecił
anioł pański: wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,24). W tych słowach zawiera się już misja, którą Bóg
powierza Józefowi – tą misją ma być pełnienie funkcji custos, ma być opiekunem. Czyim opiekunem? Maryi
i Jezusa. Lecz opieka ta obejmuje następnie Kościół. Jak podkreślił Ojciec Święty Jan Paweł II: “Święty Józef,
który z miłością opiekował się Maryją i z radością poświęcił się wychowaniu Jezusa Chrystusa, także dziś
strzeże i osłania mistyczne Ciało Odkupiciela, Kościół, którego figurą i wzorem jest Najświętsza Dziewica”
(adhort. ap. Redemptoris Custos, 1).
“Jak Józef sprawuję tę opiekę?” – pytał papież Franciszek i od razu pięknie odpowiedział: “Z dyskrecją,
z pokorą, w milczeniu, ale przez nieustanną obecność i całkowitą wierność, także wówczas, gdy nie rozumie.
Z troską i miłością towarzyszy w każdej chwili od zaślubin z Maryją, aż do epizodu z dwunastoletnim Jezusem
w świątyni jerozolimskiej. Jest u boku Maryi, swej Oblubienicy, w pogodnych i trudnych momentach życia,
podczas podróży do Betlejem na spis ludności, a także w pełnej niepokoju i radości chwili narodzin. Podczas
dramatycznej ucieczki do Egiptu i gorączkowego poszukiwania Syna w świątyni. Następnie w życiu
codziennym domu w Nazarecie, w warsztacie, gdzie uczył Jezusa zawodu”.
Św. Jozef żyje swoim powołaniem opiekuna Maryi, Jezusa, opiekuna Kościoła. Żyje, słuchając Boga,
jest otwarty na Jego znaki, gotowy wypełnić nie tyle swój, ile Boży plan. Tego właśnie żądał Bóg od Dawida,
jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: Bóg nie pragnie domu zbudowanego przez człowieka, ale wierności
Jego słowu, Jego planowi. To Bóg buduje dom, ale z żywych kamieni naznaczonych Jego Duchem. Józef jest
“opiekunem”, bo potrafi słuchać Boga, bo pozwala, aby go prowadziła Jego wola i właśnie z tego względu
jeszcze bardziej troszczy się o powierzone mu osoby. Jest wrażliwy na to, co go otacza i umie podjąć
najmądrzejsze w konkretnej sytuacji decyzje. Od niego możemy się wszyscy uczyć tego, jak powinno się
odpowiadać na Boże powołanie – ma to być dyspozycyjność, gotowość, zgoda, a nie sprzeciw.
Józef czuwa nad powierzonymi sobie Osobami. Chroni Je przed niebezpieczeństwem, troszczy się
o Nie, zapewnia Im byt i współtworzy niepowtarzalną atmosferę Bożej Rodziny. Rozpoznajemy w nim męża
sprawiedliwego, roztropnego, mężnego, Posłusznego i wiernego. Zmysł wiary zachęcał zawsze i nadal
zachęca wiernych do tego, aby właśnie u św. Józefa szukać wstawiennictwa. Dlatego w pobożności
chrześcijańskiej został on obdarzony wymownymi tytułami. Nazywamy go między innymi: Przeczystym
stróżem Dziewicy, żywicielem Syna Bożego, Wzorem pracujących, Podporą rodzin, nadzieją chorych,
Patronem umierających. Wysławiamy jego sprawiedliwość, czystość, roztropność, męstwo, posłuszeństwo
i wierność. I jakież to znamienne i błogosławione, że właśnie Jemu, jako Patronowi powierzyliście to dzieło
i nazwaliście je Jego imieniem.
Powołanie do sprawowania opieki nad bliźnimi dotyczy przede wszystkim nas – ludzi wierzących.
Podobnie jak św. Józef mamy opiekować się Chrystusem żyjącym we wspólnocie Kościoła. Mamy być
odpowiedzialni za rozwój Kościoła w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Przede wszystkim
mamy pamiętać o tym, że Chrystus to Kościół, że bez Kościoła relacja z Chrystusem byłaby na łasce
i niełasce naszej niedoskonałej wyobraźni, ułomnych interpretacji, zmiennych nastrojów. Nie można “kochać
Chrystusa ale nie kochać Kościoła, słuchać Chrystusa, ale nie Kościoła, należeć do Chrystusa, ale
pozostawać poza Kościołem” – napisał błogosławiony Paweł VI w encyklice Evangelii nuntiandi
(‘O ewangelizacji w świecie współczesnym’, nr 16).
W istocie to Kościół jest wielką rodziną Bożą, która przynosi nam Chrystusa. Nasza wiara nie jest
abstrakcyjna ideą czy jakąś filozofią, ale życiodajną i pełną relacją z osobą Jezusa Chrystusa, Syna Bożego,
który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, aby nas zbawić i żyje wśród nas. Gdzie możemy Go
spotkać? Spotykamy Go przede wszystkim w Kościele. To Kościół Go zwiastuje. To w Kościele Jezus nadal
dokonuje swoich aktów łaski, jakimi są sakramenty. To w Kościele rodzimy się do życia w niebie, gdyż poza
nim nie ma zbawienia.
To we wspólnocie Kościoła od Jezusa uczymy sie troski o innych ludzi. Uczymy się od św. Józefa.
Uczymy się tej miłosiernej wrażliwości na problemy potrzebujących, a są wśród nas ludzie starsi i chorzy,
trudna młodzież i bezdomne dzieci. Otaczamy ich serdeczną opieką, troszczymy się z miłością o wszystkich,
każdą osobę, zwłaszcza o dzieci i osoby starsze, o te istoty najbardziej kruche i często znajdujące się na
obrzeżach ludzkich serc.
Nie zapominamy ponadto o tym, że ta troska dotyczy także naszych najbliższych w rodzinie. Jako
małżonkowie wzajemnie opiekujecie się sobą, następnie jako rodzice troszczycie się o dzieci, jako babcie
i dziadkowie dbacie o wnuki i prawnuki, a z biegiem czasu dzieci stają się opiekunami rodziców, a wnuki
opiekunami swoich dziadków. To szczere przeżywanie przyjaźni, będących wzajemną opieką nad sobą
w zaufaniu, w szacunku; to oddawanie dobra. W istocie wszystko jest powierzone opiece człowieka i jest to
odpowiedzialność, która dotyczy nas wszystkich. Bądźcie opiekunami na wzór św. Józefa.
Papież Franciszek podpowiada nam, że aby dobrze sprawować opiekę nad innymi, musimy dbać
także o siebie! Tak więc opiekować się znaczy czuwać nad naszymi uczuciami, nad naszym sercem, gdyż
właśnie z niego wychodzą wszelkie dobre i złe intencje: te, które budują i te, które niszczą! Nie powinniśmy
bać się dobroci ani też czułości! W zapisach ewangelicznych św. Józef jawi sie jako człowiek silny, odważny,
pracowity, ale spostrzegamy w nim także wielką czułość, która nie jest cechą człowieka słabego – wręcz
przeciwnie – oznacza siłę ducha i zdolność do zwracania uwagi na bliźniego, zdolność do współczucia,
prawdziwej otwartości na niego, zdolność do miłości. Nie powinniśmy obawiać się dobroci, czułości!
Świętemu Józefowi pragniemy zawierzyć całą naszą przyszłość. Serdecznie go dzisiaj prosimy:
Święty Józefie, ochraniaj całe nasze miasto, jego mieszkańców, młodych wiekiem i duchem,
trudzących się w nim, cierpiących i umierających. Ochraniaj nasze rodziny i środowiska pracy, wyższe
uczelnie i szkoły, wspólnoty parafialne i domy zakonne. Ochraniaj Klub Inteligencji Katolickiej
i prowadzone przez niego wszystkie wspaniałe apostolskie dzieła!
Wspieraj nas w wysiłkach budowania lepszego, bardziej braterskiego świata, w którym
szanowana jest godność każdego człowieka i jego prawo do spokojnego i bezpiecznego życia. Święty
Józefie, bądź z nami w każdy czas, na naszych drogach wiodących do wieczności, na spotkanie
z Bogiem, naszym Stwórcą i Panem.
Maryjo, Matko pięknej miłości, miej w opiece wszystkie nasze dzieła serc i rąk, aby wszystkie
nasze prace i pomysły służyły budowaniu królestwa pokoju, dobra, piękna i miłości. Amen.
Bóg nie zapomni o miłości, którą okazaliście innym mówił bp Roman Pindel do pracowników i mieszkańców Katolickiego Domu Opieki Józefów w Bielsku-Białej oraz do założycieli tej placówki członków bielskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Ordynariusz bielsko-żywiecki sprawował 20 stycznia Mszę św. w kaplicy ośrodka w Cygańskim Lesie, poświęcił tu stacje nowej Drogi Krzyżowej, odwiedził także podopiecznych Domu Pomocy Społecznej pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, gościł w świetlicy środowiskowej Dzieciątka Jezus oraz w domu dziennego pobytu dla ludzi starszych.
W homilii bp Pindel rozważał słowa św. Pawła Apostoła z czytania dnia Listu do Hebrajczyków zaznaczając, że bardzo trafnie odnoszą się one do pracowników i podopiecznych Katolickiego Domu Opieki Józefów. Duchowny słowami Apostoła Narodów zapewniał, że Bóg dotrzymuje obietnicy. Bóg nie zapomni o czynie i miłości, którą okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie przywoływał słowa Listu, zwracając się do uczestników liturgii. To niesamowite słowa. Po pierwsze dlatego, że jesteśmy nazwani świętymi. Po drugie zdumiewa to, jak Bóg ma pamiętać o każdym dobrym czynie, który człowiek kiedykolwiek podejmie, bez względu czy jest młodym, czy w sile wieku, czy zbliża się do emerytury, lub nawet będąc starszym człowiekiem, ograniczonym w ruchach zauważał i przypominał, że dla ochrzczonych przyszłość jest jedna stać się dziedzicem obietnic Boga.
Chodzi o bycie z Bogiem na zawsze, trwanie z Nim w miłości na zawsze. To jest największa obietnica dana wszystkim świętym, zwłaszcza tym, którzy usługują innym świętym dodał.
Hierarcha wskazał, że największym potwierdzeniem i uzasadnieniem Bożej obietnicy jest Jezus Chrystus, który po śmierci przeszedł z tego świata do Ojca. Biskup wyjaśniał myśl św. Pawła, widzącego w Jezusie Arcykapłana, który poprzez swą śmierć na krzyżu wszedł, na podobieństwo kapłana z jerozolimskiej świątyni w żydowskie święto Jom Kippur, do pomieszczenia “Świętego Świętych” i tam pozostaje. Co tam robi? Cały czas wstawia się za nami, mając w pamięci nasze życie, nasze przemijanie, nasze zmierzanie do tego, by pójść za Nim i stanąć tak jak On przed Ojcem, z całym naszym życie, z każdym naszym dobrym czynem, z każdą posługą wobec innych dodał.
Msza św. w kaplicy Domu Pomocy społecznej MB Nieustajacej Pomocy
W kaplicy ośrodka znajduje się też kopia obrazu pw. Matki Bożej Łaskawej, którego oryginał z 1598 roku złożono w skarbcu katedry na Wawelu. Do II wojny światowej obraz znajdował się w głównym ołtarzu katedry lwowskiej. Kopię namalowała Maria Witosławska, siostra prezes bielskiego KIK, Elżbiety Kralczyńskiej.
Biskup poświęcił stacje Drogi Krzyżowej w kaplicy domu pomocy społecznej.
Dzieło, stylizowane na witraż, namalowała i ufundowała artystka Maria Bogacz.
.
Ks. biskup odwiedza obłożnie chorych w Domu Pomocy Społecznej Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w KDO “Józefów” prowadzonym przez Klub Inteligencji Katolickie w Bielsku-Białej
Opłatek
Spotkanie opłatkowe przy stole Członków KIK, pracowników KDO “Józefów”
oraz pensjonariuszy Domu Dziennego Pobytu i Domu Pomocy Społecznej Matki Bożej Nieustajacej Pomocy
Prezes KIK Elżbieta Kralczyńska wita siedzących przy stole: ks. biskupa Romana Pindla i jego kapelana, kapelana KIK ks. prałata Zbigniewa Powadę, proboszcza parafii
Klub Inteligencji Katolickich powstał w Bielsku-Białej w lutym 1981 roku. Jednym z głównych zadań statutowych klubu jest praca na rzecz osób starszych. W 1998 roku Klub przejął dawny ośrodek milicji: trzyhektarowy park z secesyjną willą i dwoma budynkami gospodarczymi. Przeprowadzono gruntowny remont zdewastowanych pomieszczeń i dzięki wsparciu władz miasta zaadaptowano je do potrzeb domu opieki dziennej dla osób starszych. Korzysta z niego około 28 osób w podeszłym wieku, w większości samotnych bielszczan. Mogą uczestniczyć tu w codziennej Mszy św. i zjeść posiłki. Obok powstał dom opieki stałej dla seniorów. Jest tu także świetlica środowiskowa im. Dzieciątka Jezus dla dzieci i młodzieży.
Bielski KIK znany jest także z organizacji od 30 lat ekumenicznego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej.
Piotr Witkowski
Wykorzystano reportaż na stronie internetowej Diecezji Bielsko-Żywieckiej http://diecezja.bielsko.pl
Wspomnienie o Janinie Królikowskiej
Z wielkim żalem pożegnaliśmy śp. Janinę Królikowską 16 stycznia 2013 r. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Uroczystości pogrzebowej przewodniczył bp Tadeusz Rakoczy. Wraz z Ordynariuszem Bielsko-Żywieckim nad trumną wybitnej działaczki katolickiej, zmarłej 12 stycznia br. w wieku 81 lat, modlili się liczni kapłani w tym ks. prał. Zbigniew Powada – kapelan Klubu Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej. W ostatnim pożegnaniu oprócz najbliższej rodziny wzięli udział członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej, Prezydent Bielska-Białej, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele organizacji społecznych i wspólnot modlitewnych oraz liczni przyjaciele i współpracownicy Zmarłej.
Kim była Janina Królikowska? Urodziła się 16 listopada 1931 r. w Wieliczce. W 1945 r. wraz z rodzicami przeprowadziła się do Bielska-Białej, gdzie kontynuowała naukę zakończoną maturą w liceum żeńskim, po czym podjęła studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po ukończeniu studiów podjęła pracę w Bielsku-Białej, gdzie poznała męża. W 1962 r. urodziła córeczkę Marysię, która zmarła zaledwie po dwóch miesiącach. Rok później urodził się syn Krzysztof, który jednak w wieku 7 lat zachorował na nieuleczalną wówczas chorobę. Kolejnym ciosem była śmierć męża w 1970 r. Królikowska został sama z synem, którego stan zdrowa się pogarszał. Wówczas po pracy codziennie przez ponad rok dojeżdżała autobusami do szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, gdzie chłopiec był leczony. Pomimo wysiłku lekarzy specjalistów nie udało się uratować Krzysia; zmarł w Bielsku-Białej w wieku 14 lat. Tęsknota za synem pozostała do końca jej życia. W czasie Mszy św. pogrzebowej ks. bp Tadeusz Rakoczy przypomniał, że po utracie swoich najbliższych dla Janiny “Kościół, któremu z takim poświęceniem służyła, dawał prawdziwą radość i był autentycznym domem, a czasy nie były łatwe dla ludzi wierzących”. W tym czasie pracowała w Rejonowej Dyrekcji Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich na stanowisku kierownika Działu Prawnego, który zajmował się m.in. pozyskiwaniem i przygotowaniem terenów pod budowę osiedli mieszkaniowych, infrastruktury technicznej i budynków użyteczności publicznej. W niełatwych czasach komunizmu, pracując w państwowej firmie, potrafiła wykorzystać swoją wiedzę prawniczą i działalność inwestycyjną do wspierania bielskich proboszczów w staraniach o zgodę na lokalizacje i budowę nowych kościołów w projektowanych i budowanych osiedlach mieszkaniowych. Dzięki jej staraniom i ogromnemu zaangażowaniu władze kościelne uzyskały zgodę na lokalizację i budowę kościołów m.in.: św. Maksymiliana Kolbego w Aleksandrowicach, Najświętszego Serca Pana Jezusa, Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na osiedlu Karpackim, św. Pawła na osiedlu Polskich Skrzydeł, św. Brata Alberta na osiedlu Dygasińskiego. W roku 1975 Ordynariusz Katowicki bp Herbert Bednorz w skierowanym do Królikowskiej liście pisał: ” Odegrała Pani w całokształcie budowy naszych świątyń znaczącą rolę. Za pomoc, radę i poważny wkład czasu i pracy, którą Pani służyła duchowieństwu bielskiemu, składam serdeczne podziękowanie. Wysiłki Pani oceniam tym wyżej, że wszystko co Pani czyniła wynikało z miłości do Kościoła”.
Na początku roku 1981 z inspiracji ks. Franciszka Żebroka – proboszcza parafii św. Mikołaja i ks. Józefa Sanaka – proboszcza parafii Opatrzności Bożej doprowadziła do spotkania założycielskiego a potem do powołania Klubu Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej. Brała udział w opracowaniu statutu Stowarzyszenia i w załatwianiu jego rejestracji przez Wojewodę Bielskiego. Od początku była sekretarzem KIK i brała czynny udział w organizacji życia klubowego. Należy podkreślić, że spotkania komitetu założycielskiego, a potem zebrania zarządu KIK, odbywały się w godzinach wieczornych w kancelarii na probostwie parafii św. Mikołaja.
Po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku działalność Klubu decyzją Wojewody Bielskiego została zawieszona i władze zabroniły jakiejkolwiek działalności Stowarzyszenia. Wówczas Janina Królikowska brała czynny udział w zorganizowaniu Biskupiego Komitetu Więzionym i Internowanym, a praktycznie koordynowała pacę tego zespołu składającego się głównie z członków zarządu KIK. Prowadziła kartotekę internowanych i więzionych działaczy “Solidarności” oraz ich rodzin, co było przydatne w określaniu rodzaju i wielkości udzielanej pomocy internowanym i członkom ich rodzin pozostających często bez żadnych dochodów.
Po decyzji wojewody z czerwca 1983 r. pozwalającej na wznowienie działalności KIK Janina Królikowska oddała się całym sercem pracy w Klubie, praktycznie we wszystkich dziedzinach, którymi KIK się zajmował. Klub był dla niej nową rodziną, zwłaszcza że panowała przyjazna i serdeczna atmosfera całego zespołu. Do najważniejszych działań Janiny można zaliczyć wielkie zaangażowanie w organizację Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, rekolekcji zamkniętych w klasztorze Ojców Jezuitów w Czechowicach-Dziedzicach, rekolekcji otwartych dla inteligencji, dni skupienia, szkoły modlitwy, spotkań modlitewnych, wykładów i prelekcji na tematy religijne i społeczne. Marzyła o utworzeniu w Bielsku-Białej uczelni katolickiej. Jako zalążek takiej uczeni zorganizowała Studium Wiedzy Religijnej, którego wykładowcami byli pracownicy naukowi Papieskiej Akademii Teologicznej z Krakowa. Na jej sercu leżała obrona życia poczętego, gdyż wówczas praktycznie nie było ograniczeń w stosowaniu aborcji. Gdy w Sejmie i społeczeństwie toczyła się debata na ten temat, Janina Królikowska zorganizowała dziewięć modlitewnych comiesięcznych czuwań w intencji uchwalenia ustawy chroniącej życie od jego poczęcia. Warto podkreślić, że akurat po ostatnim czuwaniu Sejm uchwalił ustawę obowiązującą do dziś chroniącą życie nienarodzonych (z pewnymi wyjątkami). Wielką pasją Janiny było organizowanie pielgrzymek krajowych i zagranicznych. Począwszy od roku 1986 praktycznie każdego lata organizowała przynajmniej jedną pielgrzymkę zagraniczną. Trudno je wymienić, bo obejmowały prawie wszystkie kraje i sanktuaria europejskie oraz Ziemię Świętą. Jeszcze liczniejsze były pielgrzymki i wycieczki turystyczne krajowe. Organizowała wyjazdy na nabożeństwa z Ojcem Św. Janem Pawłem II: wielokrotnie na Błonia Krakowskie, do Częstochowy, Warszawy, Tarnowa, Katowic, Skoczowa, Zakopanego… Dbała również o udział członków KIK w imprezach kulturalnych organizując wyjazdy na spektakle operowe, koncerty muzyczne, wystawy. Upajała się widokiem Tatr i Bieszczad. Jednak najbardziej ulubionym jej miejscem był Kraków, a szczególnie Rynek. Niestety nie doczekała się zorganizowanego przez siebie wyjazdu do Teatru Roma w Warszawie na “Deszczową piosenkę” i do Wilanowa – 21 styczna 2013 r.
Janina Królikowska od początku działalności KIK bolała nad tym, że w Bielsku-Białej brak jest katolickiego domu opieki dla osób starszych, osamotnionych. Z jej to inicjatywy KIK w Bielsku-Białej uzyskał w 1998 roku od Wojewody Bielskiego Andrzeja Sikory opuszczoną nieruchomość po ośrodku szkoleniowym Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej przy ul. Grzybowej 8 z przeznaczeniem na placówkę o charakterze charytatywnym. Przejęty budynek główny był zdewastowany i wymagał remontu kapitalnego oraz dostosowania do nowych warunków. Pozostałe obiekty nadawały się raczej do rozbiórki niż do remontu. Członkowie KIK dokonali adaptacji budynku głównego, a następnie powołali do życia Katolicki Dom Opieki nazwany na wniosek Janiny Królikowskiej KDO “JÓZEFÓW”, gdyż liczyła na pomoc św. Józefa w doprowadzeniu tej nieruchomości do nowych zadań. I nie zawiodła się!
Już 7 października 2000 r. ks. Biskup Tadeusz Rakoczy poświęcił nowo otwartą Świetlicę Środowiskową pod patronatem Dzieciątka Jezus. Placówka jest prowadzona przez KIK i Gminę Bielsko-Biała. W zajęciach uczestniczą dzieci z Ośrodka dla Bezdomnych oraz z terenu Cygańskiego Lasu. Po ukończeniu remontu Katolickiego Domu Opieki 23 maja 2000 r. odbyło się poświęcenie kaplicy i Domu Dziennego Pobytu, połączone z uroczystościami jubileuszowymi. Poświęcenia dokonał. ks. biskup Tadeusz Rakoczy . Z kolei w styczniu 2013 r. został uruchomiony dom stałego pobytu pod nazwą DOM POMOCY SPOŁECZNEJ Matki Bożej Nieustającej Pomocy i obecnie przyjmowani są pierwsi pensjonariusze. Ponieważ największym problemem jest brak funduszy na utrzymanie tych placówek Janina Królikowska od początku powstania KDO “Józefów” koordynowała zbiórki w parafiach na jego utrzymanie.
Pomimo, że przez ostatnie lata Jasia była przykuta do wózka inwalidzkiego, do końca swoich dni niestrudzenie prowadziła bogatą działalność w KIK pełniąc funkcję sekretarza stowarzyszenia. W niedziele i święta zawsze uczestniczyła we Mszy św. W dniach 26-28 listopada 2012 r. zorganizowała w katedrze św. Mikołaja Triduum Eucharystyczne. Przy jej niesprawności te wszystkie działania były możliwe dzięki pomocy jaką była otoczona przez przyjaciół z Klubu. Jej niespodziewana śmierć stała się prawdziwym ciosem dla jej współpracowników i licznych przyjaciół. Teraz zdaliśmy sobie sprawę, że jedna osoba nie jest w stanie Jasi zastąpić.
Za swą działalność na rzecz Kościoła Janina Królikowska otrzymała medal “Pro Ecclesia et Pontifice” przyznany jej przez Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu 31 marca 2005 r., a więc na dwa dni przed jego odejściem do Ojca. W roku 2011otrzymała medal Akcji Katolickiej “Za uświęcenie świata”.
W homilii w czasie Mszy św. pogrzebowej ks. biskup Tadeusz Rakoczy powiedział: “Bóg dał nam śp. Janinę jako gorliwą wyznawczynię Jezusa. Jej życie było na miarę świadectwa. Dla niej wiara była nie tylko nieocenionym darem Boga, ale także zobowiązaniem do codziennych decyzji i wyborów. Idźmy jej śladami”.
Piotr Witkowski
Z wielkim żalem pożegnaliśmy śp. Janinę Królikowską 16 stycznia 2013 r. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Uroczystości pogrzebowej przewodniczył bp Tadeusz Rakoczy. Wraz z Ordynariuszem Bielsko-Żywieckim nad trumną wybitnej działaczki katolickiej, zmarłej 12 stycznia br. w wieku 81 lat, modlili się liczni kapłani w tym ks. prał. Zbigniew Powada – kapelan Klubu Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej. W ostatnim pożegnaniu oprócz najbliższej rodziny wzięli udział członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej, Prezydent Bielska-Białej, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele organizacji społecznych i wspólnot modlitewnych oraz liczni przyjaciele i współpracownicy Zmarłej.
Kim była Janina Królikowska? Urodziła się 16 listopada 1931 r. w Wieliczce. W 1945 r. wraz z rodzicami przeprowadziła się do Bielska-Białej, gdzie kontynuowała naukę zakończoną maturą w liceum żeńskim, po czym podjęła studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po ukończeniu studiów podjęła pracę w Bielsku-Białej, gdzie poznała męża. W 1962 r. urodziła córeczkę Marysię, która zmarła zaledwie po dwóch miesiącach. Rok później urodził się syn Krzysztof, który jednak w wieku 7 lat zachorował na nieuleczalną wówczas chorobę. Kolejnym ciosem była śmierć męża w 1970 r. Królikowska został sama z synem, którego stan zdrowia się pogarszał. Wówczas po pracy codziennie przez ponad rok dojeżdżała autobusami do szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, gdzie chłopiec był leczony. Pomimo wysiłku lekarzy specjalistów nie udało się uratować Krzysia; zmarł w Bielsku-Białej w wieku 14 lat. Tęsknota za synem pozostała do końca jej życia. W czasie Mszy św. pogrzebowej ks. bp Tadeusz Rakoczy przypomniał, że po utracie swoich najbliższych dla Janiny “Kościół, któremu z takim poświęceniem służyła, dawał prawdziwą radość i był autentycznym domem, a czasy nie były łatwe dla ludzi wierzących”. W tym czasie pracowała w Rejonowej Dyrekcji Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich na stanowisku kierownika Działu Prawnego, który zajmował się m.in. pozyskiwaniem i przygotowaniem terenów pod budowę osiedli mieszkaniowych, infrastruktury technicznej i budynków użyteczności publicznej. W niełatwych czasach komunizmu, pracując w państwowej firmie, potrafiła wykorzystać swoją wiedzę prawniczą i działalność inwestycyjną do wspierania bielskich proboszczów w staraniach o zgodę na lokalizacje i budowę nowych kościołów w projektowanych i budowanych osiedlach mieszkaniowych. Dzięki jej staraniom i ogromnemu zaangażowaniu władze kościelne uzyskały zgodę na lokalizację i budowę kościołów m.in.: św. Maksymiliana Kolbego w Aleksandrowicach, Najświętszego Serca Pana Jezusa, Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na osiedlu Karpackim, św. Pawła na osiedlu Polskich Skrzydeł, św. Brata Alberta na osiedlu Dygasińskiego. W roku 1975 Ordynariusz Katowicki bp Herbert Bednorz w skierowanym do Królikowskiej liście pisał: ” Odegrała Pani w całokształcie budowy naszych świątyń znaczącą rolę. Za pomoc, radę i poważny wkład czasu i pracy, którą Pani służyła duchowieństwu bielskiemu, składam serdeczne podziękowanie. Wysiłki Pani oceniam tym wyżej, że wszystko, co Pani czyniła wynikało z “miłości do Kościoła”.
Na początku roku 1981 z inspiracji ks. Franciszka Żebroka – proboszcza parafii św. Mikołaja i ks. Józefa Sanaka – proboszcza parafii Opatrzności Bożej doprowadziła do spotkania założycielskiego, a potem do powołania Klubu Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej. Brała udział w opracowaniu statutu Stowarzyszenia i w załatwianiu jego rejestracji przez Wojewodę Bielskiego. Od początku była sekretarzem KIK i brała czynny udział w organizacji życia klubowego. Należy podkreślić, że spotkania komitetu założycielskiego, a potem zebrania zarządu KIK, odbywały się w godzinach wieczornych w kancelarii na probostwie parafii św. Mikołaja.
Po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku działalność Klubu decyzją Wojewody Bielskiego została zawieszona i władze zabroniły jakiejkolwiek działalności Stowarzyszenia. Wówczas Janina Królikowska brała czynny udział w zorganizowaniu Biskupiego Komitetu Więzionym i Internowanym, a praktycznie koordynowała pacę tego zespołu składającego się głównie z członków zarządu KIK. Prowadziła kartotekę internowanych i więzionych działaczy “Solidarności” oraz ich rodzin, co było przydatne w określaniu rodzaju i wielkości udzielanej pomocy internowanym i członkom ich rodzin pozostających często bez żadnych dochodów.
Po decyzji wojewody z czerwca 1983 r. pozwalającej na wznowienie działalności KIK Janina Królikowska oddała się całym sercem pracy w Klubie, praktycznie we wszystkich dziedzinach, którymi KIK się zajmował. Klub był dla niej nową rodziną, zwłaszcza że panowała przyjazna i serdeczna atmosfera całego zespołu. Do najważniejszych działań Janiny można zaliczyć wielkie zaangażowanie w organizację Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, rekolekcji zamkniętych w klasztorze Ojców Jezuitów w Czechowicach-Dziedzicach, rekolekcji otwartych dla inteligencji, dni skupienia, szkoły modlitwy, spotkań modlitewnych, wykładów i prelekcji na tematy religijne i społeczne. Marzyła o utworzeniu w Bielsku-Białej uczelni katolickiej. Jako zalążek takiej uczeni zorganizowała Studium Wiedzy Religijnej, którego wykładowcami byli pracownicy naukowi Papieskiej Akademii Teologicznej z Krakowa. Na jej sercu leżała obrona życia poczętego, gdyż wówczas praktycznie nie było ograniczeń w stosowaniu aborcji. Gdy w Sejmie i społeczeństwie toczyła się debata na ten temat, Janina Królikowska zorganizowała dziewięć modlitewnych comiesięcznych czuwań w intencji uchwalenia ustawy chroniącej życie od jego poczęcia. Warto podkreślić, że akurat po ostatnim czuwaniu Sejm uchwalił ustawę obowiązującą do dziś chroniącą życie nienarodzonych (z pewnymi wyjątkami). Wielką pasją Janiny było organizowanie pielgrzymek krajowych i zagranicznych. Począwszy od roku 1986 praktycznie każdego lata organizowała przynajmniej jedną pielgrzymkę zagraniczną. Trudno je wymienić, bo obejmowały prawie wszystkie kraje i sanktuaria europejskie oraz Ziemię Świętą. Jeszcze liczniejsze były pielgrzymki i wycieczki turystyczne krajowe. Organizowała wyjazdy na nabożeństwa z Ojcem Św. Janem Pawłem II: wielokrotnie na Błonia Krakowskie, do Częstochowy, Warszawy, Tarnowa, Katowic, Skoczowa, Zakopanego… Dbała również o udział członków KIK w imprezach kulturalnych organizując wyjazdy na spektakle operowe, koncerty muzyczne, wystawy. Upajała się widokiem Tatr i Bieszczad. Jednak najbardziej ulubionym jej miejscem był Kraków, a szczególnie Rynek. Niestety nie doczekała się zorganizowanego przez siebie wyjazdu do Teatru Roma w Warszawie na “Deszczową piosenkę” i do Wilanowa – 21 styczna 2013 r.
Janina Królikowska od początku działalności KIK bolała nad tym, że w Bielsku-Białej brak jest katolickiego domu opieki dla osób starszych, osamotnionych. Z jej to inicjatywy KIK w Bielsku-Białej uzyskał w 1998 roku od Wojewody Bielskiego Andrzeja Sikory opuszczoną nieruchomość po ośrodku szkoleniowym Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej przy ul. Grzybowej 8 z przeznaczeniem na placówkę o charakterze charytatywnym. Przejęty budynek główny był zdewastowany i wymagał remontu kapitalnego oraz dostosowania do nowych warunków. Pozostałe obiekty nadawały się raczej do rozbiórki niż do remontu. Członkowie KIK dokonali adaptacji budynku głównego, a następnie powołali do życia Katolicki Dom Opieki nazwany na wniosek Janiny Królikowskiej KDO “JÓZEFÓW”, gdyż liczyła na pomoc św. Józefa w doprowadzeniu tej nieruchomości do nowych zadań. I nie zawiodła się!
Już 7 października 2000 r. ks. Biskup Tadeusz Rakoczy poświęcił nowo otwartą Świetlicę Środowiskową pod patronatem Dzieciątka Jezus. Placówka jest prowadzona przez KIK i Gminę Bielsko-Biała. W zajęciach uczestniczą dzieci z Ośrodka dla Bezdomnych oraz z terenu Cygańskiego Lasu. Po ukończeniu remontu Katolickiego Domu Opieki 23 maja 2000 r. odbyło się poświęcenie kaplicy i Domu Dziennego Pobytu, połączone z uroczystościami jubileuszowymi. Poświęcenia dokonał. ks. biskup Tadeusz Rakoczy . Z kolei w styczniu 2013 r. został uruchomiony dom stałego pobytu pod nazwą DOM POMOCY SPOŁECZNEJ Matki Bożej Nieustającej Pomocy i obecnie przyjmowani są pierwsi pensjonariusze. Ponieważ największym problemem jest brak funduszy na utrzymanie tych placówek Janina Królikowska od początku powstania KDO “Józefów” koordynowała zbiórki w parafiach na jego utrzymanie.
Pomimo, że przez ostatnie lata Jasia była przykuta do wózka inwalidzkiego, do końca swoich dni niestrudzenie prowadziła bogatą działalność w KIK pełniąc funkcję sekretarza stowarzyszenia. W niedziele i święta zawsze uczestniczyła we Mszy św. W dniach 26-28 listopada 2012 r. zorganizowała w katedrze św. Mikołaja Triduum Eucharystyczne. Przy jej niesprawności te wszystkie działania były możliwe dzięki pomocy jaką była otoczona przez przyjaciół z Klubu. Jej niespodziewana śmierć stała się prawdziwym ciosem dla jej współpracowników i licznych przyjaciół. Teraz zdaliśmy sobie sprawę, że jedna osoba nie jest w stanie Jasi zastąpić.
Za swą działalność na rzecz Kościoła Janina Królikowska otrzymała medal “Pro Ecclesia et Pontifice” przyznany jej przez Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu 31 marca 2005 r., a więc na dwa dni przed jego odejściem do Ojca. W roku 2011otrzymała medal Akcji Katolickiej “Za uświęcenie świata”.
W homilii w czasie Mszy św. pogrzebowej ks. biskup Tadeusz Rakoczy powiedział: “Bóg dał nam śp. Janinę jako gorliwą wyznawczynię Jezusa. Jej życie było na miarę świadectwa. Dla niej wiara była nie tylko nieocenionym darem Boga, ale także zobowiązaniem do codziennych decyzji i wyborów. Idźmy jej śladami”.
Piotr Witkowski
ZORGANIZOWANYM PRZEZ KLUB INTELIGENCJI KATOLICKIEJ W BIELSKU-BIAŁEJ
Klub Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej, wykorzystując kontakty zawodowe Członka Zarządu Piotra Witkowskiego, zaprosił prof. dra inż. Stanisława Rybickiego wraz z małżonką Danutą na otwarte spotkanie ze środowiskiem KIK, które odbyło się w Książnicy Beskidzkiej w dniu 28 lutego 2006. Sprawozdanie z tego spotkania ukazało się w Nr 12 tygodniku NIDZIELA we wkładce bielsko-żywieckiej:
Wędrówki z Wujkiem
Wysłuchała Renata Jochymek
“Za te całodzienne harce, zmówię brewiarz przy latarce!” – takie polecenie wydał ks. Karol Wojtyła podczas jednego ze spływów kajakowych narzeczonym Danusi i Stasiowi, gdy ich kajak “jakoś tak” zostawał w tyle…
O takich i jeszcze wielu innych spotkaniach z Janem Pawłem II Danuta i Stanisław Rybiccy opowiadali bielskiej publiczności zgromadzonej w największej sali Książnicy Beskidzkiej. Było to spotkanie niezwykle sympatyczne, bowiem odbywało się w radosnej atmosferze, również dlatego, że uczestniczyło w nim wielu członków Środowiska – jak Ojciec Święty Jan Paweł II zwykł nazywać swoich przyjaciół z Duszpasterstwa Akademickiego. Pani Danuta jest rodowitą bielszczanką, a fragmenty korespondencji Ojca Świętego do Rybickich czytał jej siostrzeniec i chrześniak, znany aktor, Kuba Abrahamowicz.
– Kiedy tu pierwszy raz przyjechałem – opowiadał o stalinowskim Bielsku Stanisław Rybicki – to zaraz sobie pomyślałem, że coś tu nie tak, bo panny pochodzą z porządnej rodziny a mieszkają na rogu Marksa i Lenina. Danusia studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i mieszkała w internacie klasztornym obok św. Floriana. Ponieważ raz w roku siostry zakonne pozwalały organizować bal karnawałowy, na jednym z takich bali poznaliśmy się.
– Po tym balu – wtrąca Danuta Rybicka – koleżanka z Duszpasterstwa Akademickiego powiedziała do nas: “Przyprowadziłam wam chłopców do zabawy, to teraz musicie to odpracować. Jest tu taki ksiądz, który chce kościół rozśpiewać”. I w tym właśnie kościele oboje poznaliśmy w tym samym dniu, w tym samym czasie szczuplutkiego księdza. Był to Karol Wojtyła. Śpiewanie ładnie nam wyszło. Wszyscy byli zadowoleni, więc gdy ks. Karol Wojtyła namówił nas, byśmy chodzili na odprawiane przez niego Msze św. do kościoła na szóstą rano, mimo wczesnej pory przystaliśmy na to. Później zaproponował, żeby całą grupą pojechać do Zakopanego obejrzeć kwitnące krokusy. Przychodzimy na dworzec, a tu nikogo nie ma, wreszcie przybiegł jeden z chłopców z informacją, że oni nie mogą jechać, bo im egzamin przenieśli. W końcu pojechaliśmy: pięć dziewcząt z ks. Wojtyłą. Pociąg przepełniony, rozmawialiśmy, ale tak bezosobowo. Kiedy więc dotarliśmy na miejsce i tato koleżanki pokazał nam miejsce z krokusami, spytałam księdza Wojtyłę, czy nie mogłybyśmy zwracać się do niego Wujku. Efekt był taki, że wróciłyśmy bardzo dumne, bo nie dość, że wszyscy zobaczyliśmy krokusy, to jeszcze przyjechałyśmy z naszym Wujkiem. I tym Wujkiem został do samego końca. On nas nazwał Środowiskiem.
– Był to człowiek o głębokim podejściu do ludzi – kontynuje Stanisław Rybicki. – Widać było, jak on bardzo każdego szanuje. Nas do niego przyciągał jakiś charyzmat. On na zainteresowanie odpowiadał zainteresowaniem. Był bardzo przystępny, obdarzył nas przyjaźnią. My to mamy na piśmie. Oto list z 14 lutego 2005 r., w którym dziękuje nam za 54 lata przyjaźni. To jest dar Boży. Myśmy mieli to szczęście, bo był to człowiek niesłychanie wierny w przyjaźni! Niesłychanie!
– Potem się ośmieliłam i mówię, może byśmy, Wujku, pojechali w moje strony, do Bielska, w nasze góry. Wujek się zastanowił i pyta: “Jak to zrobimy”. Ja odpowiadam: “Można by u moich rodziców spać, tylko będzie trochę ciasno”. Na to Wujek: “Ja mam kolegę Franusia w Kozach, to chłopcy ze mną tam zanocują, a dziewczynki pojadą z tobą do Bielska”. Tak było. My musiałyśmy przyjechać do Kóz na szóstą rano na Mszę św., taka była dyscyplina! Moja młodsza siostra wróciła z teatru, widzi, że dom zajęty, to też postanowiła z nami iść w te góry. Tak poznała swojego przyszłego męża. Po Mszy św. poszliśmy przez Przełęcz U Panienki, przez Hrobaczą Łąkę i dalej, w końcu zeszliśmy na dół do Bielska. Po jakimś posiłku u moich rodziców wróciliśmy pociągiem do Krakowa. Nieco później przyjechaliśmy ponownie do Bielska, tym razem poszliśmy na Błatnię. Rozmawialiśmy po drodze, potem ktoś zostawał z Nim troszkę w tyle, bo chciał porozmawiać na osobności. Ale przychodziły takie chwile, że my sobie rozmawialiśmy a on odchodził na bok i kontemplował, modlił się. Po chwili wracał i był jednym z nas.
– Podobnie było na kajakach – uśmiecha się mąż. – A na kajaki to jeździł tylko z nami. Ja z Nim byłem na wszystkich spływach kajakowych. Żona też pływała, ale nie zawsze mogła. Ostatni nasz spływ zakończył się w sierpniu 1978 r. Wtedy Wujek westchnął: “Kiedy będę mógł znowu tak odpocząć…”. Nie mógł. Wujek pływał jedynką, chyba dlatego, że mógł się wyłączyć, modlić w spokoju. On przywoził na spływ trzy torby: jedna z ubraniem, druga z jedzeniem i trzecia, najcięższa, pełna książek w różnych językach. Stale coś czytał, coś robił. Wykorzystywał każdą chwilę.
– Nauczył nas, że trzeba sobie tak zorganizować czas – włącza się pani Danuta – by był czas na pracę, ale i na odpoczynek. I tego pilnował.
– Był bardzo wysportowany – dodaje Stanisław Rybicki. – Świetnie pływał, ale my go nigdy nie widzieliśmy w kąpielówkach. On pływał wcześnie rano. Gdy my wstawaliśmy, on już był po gimnastyce, ubrany, czekał na nas. Potrafił przepłynąć całe jezioro. Kilkanaście lat później obok niego płynął chłopak – oczywiście kajakiem, bo nikt by mu nie dał rady. Pilnowaliśmy, by mu się coś nie stało. Niepotrzebnie! Chodził po górach tak, że czasem to mu się kamienie do plecaka kładło, by nie pędził! Oprócz Beskidów lubił bardzo Bieszczady, bo tam było spokojnie. Jedną przygodę, gdy ktoś w nocy krzyczał “Ratunku!”, opisał w Pod sklepem jubilera. Dokładnie tak było. Potem trochę było nam nieswojo, gdy odwołali go z kajaków, bo został biskupem. Cieszyliśmy się, ale nie wiedzieliśmy, co to dalej będzie. A on wrócił do nas na te kajaki i powiedział: Wujek zawsze będzie Wujkiem!
– Gdy przeniesiono go do Watykanu, przyjeżdżaliśmy do niego i on spotykał się z nami w czasie pielgrzymek do Polski. Wyjątkiem był rok 2002. Powiedziano nam, że jest słaby, to my się nie staraliśmy o widzenie. Siedzę sobie w domu, a tu dzwoni telefon. Podnoszę słuchawkę i słyszę: “Danusia?” – zawsze tak mówił. “Danusia! Bardzo mi przykro, że się nie spotkałem ze Środowiskiem. Bardzo mi przykro!”. Tak to jest, gdy człowiek nie chciał go trudzić… Ostatni raz całą gromadą widzieliśmy go w Castel Gandolfo. Wtedy poświęcił nam – a było przeszło sto osób – dwie godziny. Śpiewaliśmy pieśni, rozmawialiśmy. Gdy już przebrzmiała pieśń pożegnalna i arcybiskup, teraz kardynał, Stanisław Dziwisz się ucieszył, że wreszcie koniec, Ojciec Święty przysunął swoje krzesło i oświadczył: “A teraz się będę żegnał!”. I każdego przytulił do serca, zamienił kilka słów! Takie były te nasze spotkania. Niestety, już nie powrócą…
KIK W BIELSKU- BIAŁEJ NA AUDIENCJI U METROPOLITY KRAKOWSKIEGO
Delegacja Klubu Inteligencji Katolickiej w Bielsku-Białej w składzie: – w dniu 18 listopada 2005 r. złożyla wizytę Metropolicie Krakowskiemu J.E. Ks. Arcybiskupowi dr Stanisławowi Dziwiszowi. Przedstawiciele bielskiego KIK-u w serdecznej rozmowie poinformowali Metropolitę o genezie Klubu i prawie 25 letniej jego działalności. Podkreślono główne kierunki pracy Klubu:
Ks. Arcybiskup podzielił się informacjami o przebiegu procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Jana Pawła II. Spotkanie odbyło się w bardzo serdecznej atmosferze; przedstawiciele Klubu przekazali nowemu Metropolicie wyrazy wdzięczności za jego dyskretną, ale bardzo skuteczną opiekę nad Osobą Ojca Świętego Jana Pawła II i za służbę Kościołowi Powszechnemu. Po wyjściu z Pałacu Arcybiskupiego przedstawiciele KIK spojrzeli na okno “papieskie”, |
“Anioł Beskidzki” jest obrazem podarowanym przez bielski KIK z okazji 20-lecia jubileuszu pontyfikatu Papieżowi Janowi Pawłowi II. Jego autorką jest malarka z Cieszyna Pani Emilia Skupień.
Oryginalne rozmiary obrazu to 10 x 4 metry. Obraz został poświęcony przez ks.prałata Zbigniewa Powadę 12 września 1998 r. i zawieszony na baszcie Zamku Sułkowskich w Bielsku-Białej przez ekipę alpinistów.
Jan Paweł II otrzymał mniejszą replikę obrazu (2m x 80cm) w 1999 r. w Krakowie podczas Pielgrzymki do Polski. Oryginał został wyeksponowany na jednej z kamienic w Wadowicach w czasie spotkania z Janem Pawłem II. Kolejna mniejsza replika (1m x 40cm) przyozdobiła lokal KIK w Bielsku-Białej.
W grudniu 2000 r. wydaliśmy pocztówki, które stanowią pamiątkę z okazji 20-lecia bielskiego KIK-u.
Modlitwa do św. Jana Pawła II
Święty Janie Pawle II,
który odznaczałeś się wielką miłością Boga i ludzi,
ufny w moc Twojego wstawiennictwa
proszę Cię:
Bądź przed tronem bogatego w miłość i miłosierdzie Ojca Niebieskiego
moim orędownikiem w sprawie, którą Ci przedkładam:
…
Uproś mi także dar umocnienia mej wiary, nadziei i miłości,
abym za Twoim przykładem codziennie wzrastał w świętości
i nie schodził z dróg, jakie ukazał nam nasz Pan,
Zbawca i Nauczyciel, Jezus Chrystus,
prawdziwy Bóg i Człowiek.
Amen.
Święty Janie Pawle II wstawiaj się za nami.